Po wyjściu ze szpitala kierujemy się do miejsca, gdzie można złapac jakiś transport do Kasbegi czyli Stepantsmindy, prawie przy granicy z Rosją. Będziemy jechac Gruzińską Drogą Wojenną, gruz. საქართველოს სამხედრო გზა, czyli drogą, która przecina w poprzek Kaukaz Wielki. Jest to malowniczy i niezwykle strategiczny szlak z Tbilisi do Władykaukazu, w Osetii Północnej. Został rozbudowany w XIX wieku.Gruzińska Droga wojenna ma długośc 208 km, a na Przełęczy Krzyżowej, w najwyższym swoim punkcie, wznosi się na 2379 m n.p.m.
Droga ta nazwę swą zawdziecza Rosjanom, którzy to poszerzyli i wzmocnili istniejący od starożytności szlak, co pozwoliło na szybki przerzut dużych oddziałów w czasie wojny z północnokaukaskimi góralami w Czeczenii i Dagestanie (Wikipedia). Wynajmujemy dwie taksówki (200 lari) i o 16.12 wyjeżdżamy z Dusheti. Krowy chodzą, jedziemy wysoko przez przełecze, jest gorąco.
Jesteśmy głodni, zatrzymujemy się przy źródle wody mineralnej, których tutaj jest sporo. Woda pyszna. Robi się chłodniej, jesteśmy już przecież sporo wyżej. Mamy nadzieję, że kupimy coś do jedzenia na ciepło, ale zbyt długo musielibyśmy czekac. Kupujemy słynne, gruzińskie, słodkie przysmaki (orzechy z winnej galaretce) i jedziemy dalej, serpentynami w górę.
Po przyjeździe do Kazbegi, na głównym placu witają nas krowy. Szukamy Wasyla, który jest opisany w przewodniku polskim jako bardzo życzliwy Polakom przewodnik. Rzeczywiście jest bardzo pomocny. Załatwił nam jeepa, (26 lari) którym, po późnej kolacji, wjeżdżamy do bazy na 2174 m n.p.m.. Na kolację jadłam chinkali, gruzińskie pyszne pierożki z gorącym, wołowym rosołkiem w środku i surówki. Zanim wyjechaliśmy zaczęło robic się zimno, co będzie na górze?
Jest ciemno jak rozstawiamy namioty. Pierwszy raz rozbijamy je w świetle reflektorów samochodowych. Jesteśmy w bazie wypadowej na Kazbek. Rano dostrzegamy wokół nas więcej namiotów.
W nocy przeszła nad nami ogromna burza. Rano budzi nas deszcz i bardzo silny wiatr. Jeden z naszych namiotów został trochę poszarpany!
fot. Nieważne ile samochodów jedzie, krowy i tak muszą przejśc przez ulicę.
Droga ta nazwę swą zawdziecza Rosjanom, którzy to poszerzyli i wzmocnili istniejący od starożytności szlak, co pozwoliło na szybki przerzut dużych oddziałów w czasie wojny z północnokaukaskimi góralami w Czeczenii i Dagestanie (Wikipedia). Wynajmujemy dwie taksówki (200 lari) i o 16.12 wyjeżdżamy z Dusheti. Krowy chodzą, jedziemy wysoko przez przełecze, jest gorąco.
fot. Oczywiście zbita przednia szyba w samochodzie nikogo nie dziwi.
Po przyjeździe do Kazbegi, na głównym placu witają nas krowy. Szukamy Wasyla, który jest opisany w przewodniku polskim jako bardzo życzliwy Polakom przewodnik. Rzeczywiście jest bardzo pomocny. Załatwił nam jeepa, (26 lari) którym, po późnej kolacji, wjeżdżamy do bazy na 2174 m n.p.m.. Na kolację jadłam chinkali, gruzińskie pyszne pierożki z gorącym, wołowym rosołkiem w środku i surówki. Zanim wyjechaliśmy zaczęło robic się zimno, co będzie na górze?
fot. Piotrek wdrapał się na jeepa, żeby związac nasze plecaki na górze.
Jest ciemno jak rozstawiamy namioty. Pierwszy raz rozbijamy je w świetle reflektorów samochodowych. Jesteśmy w bazie wypadowej na Kazbek. Rano dostrzegamy wokół nas więcej namiotów.
fot. Kazbek, trzeci co do wysokości szczyt w Gruzji, siódmy w Kaukazie.