niedziela, 12 października 2014

W drogę:) do Tchesho.

Wypoczęci, najedzeni, napojeni żegnamy Dartlo. Idziemy dalej.


Na naszej drodze spotykamy Polaków, młodych ludzi wędrujących tak jak my. Parę miłych słów, wymieniamy informacje co, gdzie, jakie plany i czas na nas...


Pokonujemy pierwszą rzekę lodowcową, przed nami będzie ich wiele. Piotr i Zbyszek już przeszli, zakładają buty, ja z Grzesiem jestem w trakcie przeprawy. W słońcu rzeka wygląda pięknie, ale jest bardzo zimna i jej nurt jest wartki, a dno pełne kamieni. Trzeba uważać, pozory mylą.



Wojtek, który jest fanem przechodzenia przez strumienie w butach, tutaj się poddał. Zdejmuje buty i walczy z zimną wodą i nurtem. 


Po wielu godzinach marszu spokojną, szeroką, ale dość długą i monotonną drogą, dochodzimy do Tchesho, kolejnej uroczej, maleńkiej, tuszeckiej wioski. Po drodze nad rzeką, wśród pasących się krów, swoje namioty rozbili nasi znajomi żołnierze. 


Ale my zmierzamy do wioski. Po naradzie postanawiamy skorzystać z zaproszenia przemiłej pani i spędzić noc w chacie, w łóżkach. To nasza ostatnia tak wygodna noc, potem już tylko namioty. Sprawdzamy ceny, są niezbyt wysokie -  25 lari za noc, ze śniadaniem. Zapada decyzja, cena jest dobra. Nasza gospodyni pokazuje nam pomieszczenie, gdzie jest bania czyli prawdziwy prysznic z gorącą wodą. Zastanawiamy się, skąd tutaj płynie prąd, ale zagadka zostaje szybko rozwiązana. Za domem znajdują się solary, baterie słoneczne.


Pokąpani, czyści zaczynamy przyrządzać kolację. Makaron z sosem (trzy paczki) i kiełbasa żywiecka. Cieszę się, bo kiełbasa jest moja, więc będę miała następnego dnia lżej. Ale niestety  będę ją dźwigać dalej, Nasza gospodyni prosi, aby do makaronu nie dodawać mięsa wieprzowego. Tutaj w Tuszetii, w jej domu się go nie je. To źle wróży. Oczywiście przystajemy na tę prośbę i przełykamy ślinę i ...makaron bez kiełbasy. Za to pani częstuje nas przepyszną zupą warzywną. Pycha. Podczas miłej rozmowy dowiadujemy się, że w tym domu zatrzymała się Katarzyna Pakosińska, która o Gruzji nakręciła kilka bardzo ciekawych filmów. Także tutaj, w tym domu poznała techniki wyrabiania pięknych szali z wełny filcowanej. Parę dni później Grześ kupi kilka takich kolorowych w Mcchecie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz