Dartlo, to przepiękna stara wioseczka, przecudnie położona w dolinie, wśród rzek, na wysokości 2300 m n.p.m.
Najpierw przeszliśmy przez solidny most na rzece, później małą wąską kładką nad szerokim strumieniem.
A konie? Najprościej - przez wodę. Kilka dni później my też tak będziemy przechodzić. Kilkanaście razy!
Zaraz po zejściu z kładki, widzimy chatę, na której znajduje się napis CAFE. Tutaj decydujemy się zjeść obiad - pyszną zupę i chinkali. Pierożki chinkali są takie smaczne.
Tutaj są z jagnięciną.
Uwaga do podróżników, wędrowców takich jak my. W Tuszetii wieprzowina jest zakazana.
Z mięs spożywa się głównie baraninę.Tradycyjnie Tuszeci trudnią się wypasem owiec. Będziemy spotykać całe stada owiec. I pilnujących je psów pasterskich!
A nasze zapasy to przede wszystkim suszona kiełbasa żywiecka i kabanosy z wieprzowiny! Ale tutaj NIE ma sklepów, zostały w Tbilisi, za nami. Jedzenie warto więc wziąć z Polski. Ja, niestety, ograniczając wagę mojego plecaka, wzięłam za mało i nie miałam gdzie dokupić, na co liczyłam. Kanapki z pieczywem chrupkim z serem żółtym, pasztetem i cebulą smakują wtedy jak wykwintne danie w najlepszej restauracji. Dzięki Wojtku:)
Gdy kończymy obiad, wkraczają nasi znajomi wojacy. Zmęczeni, szli okrężną drogą.
My jeszcze chwilę odpoczywamy po obiedzie. Mamy trochę czasu by przyjrzeć się w jaki sposób budowane są domy. Równiuteńko jeden na drugi, warstwami kładzione są ciemne, charakterystyczne dla Kaukazu łupki z okolicznych skał. Takie ściany mają trochę przewiewu, ale od środka zwykle wiesza się kilimy z owczej wełny. Jest trochę cieplej i przytulniej.
W Dartlo jest też hotel, ale nie korzystamy. Jest środek dnia, mamy dużo siły, chcemy iść dalej. Do Tchesho.
Najpierw przeszliśmy przez solidny most na rzece, później małą wąską kładką nad szerokim strumieniem.
A konie? Najprościej - przez wodę. Kilka dni później my też tak będziemy przechodzić. Kilkanaście razy!
Zaraz po zejściu z kładki, widzimy chatę, na której znajduje się napis CAFE. Tutaj decydujemy się zjeść obiad - pyszną zupę i chinkali. Pierożki chinkali są takie smaczne.
Tutaj są z jagnięciną.
Uwaga do podróżników, wędrowców takich jak my. W Tuszetii wieprzowina jest zakazana.
Z mięs spożywa się głównie baraninę.Tradycyjnie Tuszeci trudnią się wypasem owiec. Będziemy spotykać całe stada owiec. I pilnujących je psów pasterskich!
A nasze zapasy to przede wszystkim suszona kiełbasa żywiecka i kabanosy z wieprzowiny! Ale tutaj NIE ma sklepów, zostały w Tbilisi, za nami. Jedzenie warto więc wziąć z Polski. Ja, niestety, ograniczając wagę mojego plecaka, wzięłam za mało i nie miałam gdzie dokupić, na co liczyłam. Kanapki z pieczywem chrupkim z serem żółtym, pasztetem i cebulą smakują wtedy jak wykwintne danie w najlepszej restauracji. Dzięki Wojtku:)
My jeszcze chwilę odpoczywamy po obiedzie. Mamy trochę czasu by przyjrzeć się w jaki sposób budowane są domy. Równiuteńko jeden na drugi, warstwami kładzione są ciemne, charakterystyczne dla Kaukazu łupki z okolicznych skał. Takie ściany mają trochę przewiewu, ale od środka zwykle wiesza się kilimy z owczej wełny. Jest trochę cieplej i przytulniej.
W Dartlo jest też hotel, ale nie korzystamy. Jest środek dnia, mamy dużo siły, chcemy iść dalej. Do Tchesho.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz