środa, 1 października 2014

Początek pieszej wędrówki


Rano, po pierwszej nocy w Kaukazie, czekała na nas miła niespodzianka. Omalo
w pięknym słońcu z kamiennymi, obronnymi wieżami. Góry, po których będziemy wędrować, to tereny pogranicza, zawsze było tam niebezpiecznie. W razie napaści mieszkańcy kryli się w wieżach o bardzo małych otworach, drzwiach. Osoba, która tam wchodziła musiała nisko się pochylić, aby tam wejść do środka.
Wtedy od środka mogła zostać ogłuszona lub ...ścięta. To była walka o życie.


Złożyliśmy namioty, spakowaliśmy plecaki do drogi (odpowiednio naciągnięte pasy), wydłużyliśmy kijki, zawiązaliśmy porządnie buty i w drogę. Wyłączyliśmy też komórki. To był ostatni moment aby wysłać wiadomość do domu. Potem przez długich 7 dni nie będzie zasięgu.W komórkach mamy GPS, więc musimy oszczędzać baterie. Nie będzie gdzie naładować.
Wojtek zrobił mnóstwo zdjęć, z góry, z dołu, ze zbocza.
I rozpoczęliśmy naszą wędrówkę! Przemaszerowaliśmy przez Omalo, zajęło nam to 10 minut (!) i stop. Koniecznie chcemy mieć zdjęcie z kamiennymi wieżami. Świetnie, ale nie tak szybko. Wojtek też chce być na tej foci. Więc trzeba wyciągnąć ... statyw. I zaczęło się ustawianie. Po 20 minutach było po krzyku.



Jeszcze tylko Grześ przypomina sobie o banderze biało-czerwonej. Wszyscy zgodnie twierdzą, że najlepiej będzie przyczepić ją na kiju do mojego plecaka. Będzie mnie widać na tym szarym końcu:)) Mamy też mnóstwo innych gadżetów z Polski. Przydadzą nam się w różnych sytuacjach. Gruzini są bardzo pomocni, lubią Polaków (na ogół) i takie podziękowanie za bezinteresowną pomoc, gotowi są przyjąć.




Teraz już idziemy, najpierw lekko w dół, potem w miarę po płaskim terenie. Spotykamy wojaków z Polski. Lecieliśmy tym samym samolotem. Idą w trójkę, to komandosi. Będziemy się z nimi spotykać jeszcze kilka razy na naszej trasie. Podoba im się flaga na moim plecaku.Rozstajemy się, my idziemy zgodnie z wyrysowaną przez Wojtka i Piotrka trasą. Żołnierze zmierzają do najbliższej wioski, stamtąd nie będą mieli łatwo. My idziemy dalej żwirową drogą, gdzie całkiem często jeżdżą samochody, wzbijając tumany pyłu. Mijamy tez stada krów (i byków)! Dochodzimy do drugiej takiej wioski jak Omalo. To Dartlo.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz