niedziela, 9 listopada 2014

Ranek w bazie pod Atsuntą

Budzimy się wypoczęci. Wychodzimy z namiotu, jest śliczny poranek. Dookoła góry, dolina poprzecinana jest drobnymi strumyczkami. Ale wysokość robi swoje, ponad 2900 m.npm. Ciepło nie jest, około 7 stopni:)


Ale nieważne, cieszymy się ze zwycięstwa. Wojtek raniutko robi zdjęcia, jest czyste niebo, góry widać cudnie. Pełno ich dookoła.


Co prawda bardzo trudno tutaj znaleźć intymne miejsce na toaletę, ale jakoś sobie radzę. Trzeba tylko zdjąć różowy softshell, żeby nie być widoczną z daleka i niestety pójść dosyć daleko i w górę. Ale udało się:)


Widać prawie wszystkie namioty, tam na górze była jeszcze jedna grupka.
W tym miejscu warto zrobić wspólne zdjęcie, oczywiście ze statywem i samowyzwalaczem. Zwracam uwagę na Andrzeja (drugi od lewej), a właściwie na jego buty, sandały. Dwa dni wcześniej do krwi obtarł sobie pięty i nie mógł iść w swoich trekach. Miotał się, wiedział, że czeka go długi i trudny dzień wejścia na Atsuntę. Pożyczył od Macka sandały! Wszedł i zszedł w nich z Atsunty. Pogratulować:)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz