sobota, 3 stycznia 2015

Piękna, długa dolina i pełno w niej malin...


Wchodzimy w piękną dolinę. Jest ona dosyć wąska, dołem płynie rzeka, a my idziemy raz po lewej jej stronie, raz po prawej. Przechodzimy przez niby mostki, kładki. Czasami jest to drzewo przewrócone i zainstalowne jakieś stopnie. Ale dało się przejść cała dolinę suchą stopą. 



Czasami wspinaliśmy się bardzo wysoko po jej stromych ścianach, aby iśc do przodu. Czasami ścieżka była taka wąska, że ledwo mieściła się stopa. A w dole...urwisko i rzeka.



Idąc napotykaliśmy krzaki pełne malin. Były cudownie pyszne. Nie śpieszyliśmy się, powoli szukaliśmy miejsca na biwak. Po kilku dniach ostrego marszu chcieliśmy się zregenerować, nabrać sił, zrobić pranie i może rozpalić ognisko...do tej pory jeszcze nie mieliśmy takiej okazji, nie było nigdzie drewna.



Wymarzone miejsce. Maciek i Zbyszek bardzo zadowoleni z wyboru. Nie mogliśmy liczyć na lepsze. Jest płasko, można swobodnie rozbić namioty, na wyciągnięcie ręki płynie rzeka, jest nawet gotowe drewno na ognisko. Trzeba je tylko porąbać. Życ nie umierać! A dookoła góry! Jakie widoki.
Niedaleko, w ustronnym miejscu, płynie mały strumyczek, w którym można się umyć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz